Czy masz tyle odwagi by zaprosić na obiad Jeffa Bezosa albo Steve’a Wozniaka, a w dodatku pozwolić mu wybrać restaurację i zapewnić, że ty zapłacisz rachunek?
W 1994 roku Max Wilkinson – zrzędliwy, ale obdarzony niezwykłym poczuciem humoru – dziennikarz „Financial Times” wpadł na pomysł innowacyjnej formuły wywiadów z ludźmi sukcesu. Zasady były proste: rozmówca wybiera lokal, a „FT” płaci rachunek. Jak to się sprawdziło?
Ja mogłem się przekonać się zaglądając do książki „Lunch z ludźmi sukcesu”, która właśnie do mnie dotarła z Wydawnictwa Znak Literanova.
Historia świata pisana przy lunchu
Od 1994 roku, kiedy ukazał się pierwszy wywiad ze sławnym kucharzem Marco Pierre Whitem, kilkaset osób zasiadało do stołu z dziennikarzami „FT”. Wywiady z ludźmi biznesu, nauki, polityki, sportu czy sztuki ukazywały się w weekendowym dodatku do „FT”.
Z okazji 125 rocznicy powstania „Financial Times” powstała książka, w której zebrano 52 wywiady – po jednym na każdy tydzień roku. Wybór wywiadów do książki jest z pewnością subiektywny, ale układa się w swoistą historię ostatnich lat. Czytając te wywiady możemy samemu ocenić, które wypowiedzi rozmówców są nadal aktualne i nawet więcej, czy pamiętamy, kim byli goście lunchu z „FT”.
Gdybym miał wybrać jeden wywiad...
Przez karty książki przewija się wiele postaci: Angela Merkel, Jeff Bezos, Steve Wozniak, Vaclav Havel czy James Watson. Każdy z wywiadów jest na swój sposób ciekawy, ale gdybym miał wybrać tylko jeden, który dał mi najwięcej, to byłby to wywiad, w którym rozmówcą dziennikarze „FT” jest Michael O’Leary.
Michael O’Leary to budzący kontrowersje i tnący koszty CEO linii lotniczych Ryanair. To podczas rozmowy z nim pada wskazówka dla osób prowadzących biznes w czasach Big Data: „Interesy powinny być proste”!
Otóż zamiast tysięcy danych i setek wskaźników, codziennie na biurko szefa Ryanair trafiają tylko dwa sprawozdania: jedno o sprzedaży, drugie o punktualności, które pozwalają mu natychmiast zorientować się ogólnie w funkcjonowaniu firmy. To najlepszy wykład, czym powinny być KPIs (Key Performance Indicators).
Są też inne, które zapadły mi w pamięć mocą epizodów:
- Z 77-letnim Michaelem Cainem, który jest maniakiem Google’a,
- Z Jeffem Bezosem, który śmieje się tak głośno, że musi mieć wydzielony gabinet, w którym stoi, takie samo jak u innych pracowników, „drzwiowe biurko” (stare drzwi na kozłach),
- Ze Stevem Wozniakiem, który był genialnym inżynierem, ale nie takim wizjonerem jak Steve Jobs. Trochę smutno pobrzmiewa konstatacja dziennikarza: „Słuchając Wozniaka, ma się wrażenie, że jest jak starzejąca się gwiazda rocka – z zapałem powraca do swoich dni chwały”.
W sam raz na prezent. Może być dla siebie...
Czytając książkę „Lunch z ludźmi sukcesu” nasunęło mi się jeszcze kilka refleksji:
- Sic transit gloria mundi. Tytuł mówi o ludziach sukcesu, a naprawdę spotykamy osoby, które wywierają wpływ na naszą rzeczywistość i zmieniają świat. Część z nich już dzisiaj nie żyje, jak Vaclav Havel, część odeszła w zapomnienie, jak Sajf al-Kadaffi (syn libijskiego dyktatora) czy Ksenia Sobczak.
- „FT” to brytyjski dziennik o międzynarodowym zasięgu, więc spotkamy wśród rozmówców osoby ważne z brytyjskiego punktu widzenia takie, jak pakistański krykiecista czy parlamentarzysta z Sinn Fein.
- Dziennikarze nie powstrzymują się od pytań, które mogą być trudne dla rozmówców oraz nie cenzurują wypowiedzi, które mogą być uznane za niepoprawne politycznie (tu polecam wywiad, w którym rozmówcą był James Watson – noblista, współodkrywca struktury DNA).
- Czytając książkę dowiesz się też, co goście zamówili na lunch i ile wyniósł rachunek.